Twoje dzieci śpią. Żona ogląda serial. A Ty czytasz moje wiadomości z cipką na wierzchu. I wiesz co? Wcale nie jesteś winny.
Bo ja jestem wszystkim, czego Ci brakuje: niegrzeczna, głośna, wilgotna. Krzyczę, kiedy mnie bierzesz, a potem rozkazuję, żebyś wylizał wszystko, co wypuściłeś.
Z nią masz spokój. Ze mną masz piekło – i błagasz, żeby nigdy się nie skończyło.
Wiem, że jej ciało już Cię nie rusza. Zmieniasz pozycję, patrzysz w sufit i udajesz, że to ja.
Zrób coś innego. Przyjdź do mnie od razu po. Zostaw w sobie to napięcie. Będę czekać w rozpiętej koszuli, bez bielizny. Nie będziemy rozmawiać. Po prostu rozepniesz rozporek i wepchniesz mnie na ścianę, jakbyś całe małżeństwo trzymał w jajach i właśnie musiał się go pozbyć.
A potem włożysz mi palec w usta i zapytasz, czy smakuję jak zdrada. A ja odpowiem: smakuję jak prawda.